
Półtorej doby wystarczyło, aby ten rysunek udostępniono na Facebooku tysiąc razy i aby dotarł do ponad 130. tysięcy osób. Do Polaków, interesujących się aktualną polityką i trwającą właśnie kampanią przed wyborami prezydenckimi
Podany zasięg nie jest pełny, bo znając media społecznościowe – niektórzy kopiują obrazki, aby po chwili pojawiły się na kolejnych, często popularnych profilach i stąd też były udostępniane. Możliwe, że dynamika udostępnień tego konkretnego rysunku będzie nadal wysoka. Na jakich liczbach się zatrzyma, obecnie nie wiadomo. To wszystko bez reklamy płatnej, po prostu ludziom rysunek się podoba i chcą go podać dalej, swoim znajomym. Ci z kolei swoim znajomym, i tak dalej.
Jak na media społecznościowe, to na pewno nie rekord. Ale to nie internetowy mem, lecz autorski rysunek satyryczny Szczepana Sadurskiego. W dodatku z jego wielkim nazwiskiem-logo na górze. Ale jak widać, nikomu to nie przeszkadza, przecież to informacja o autorze. Zresztą taka sama, jak na innych rysunkach Sadurskiego, trafiających na Facebooka.
Rysunek trafia na okładkę i do sieci
W piątek, 28 lutego 2020 r. rysunek ukazał się w na okładce ogólnopolskiego dziennika Trybuna. Tego samego dnia okładka udostępniona na facebookowym profilu Trybuny, zyskała sporo więcej udostępnień niż wcześniejsze okładki, co było dobrym wynikiem. Ale gdy Sadurski nazajutrz, w sobotę przed południem, udostępnił rysunek na profilu Sadurski.com na Facebooku, zaczął rozchodzić się niczym wirus.

Kidawa-Błońska, Kosiniak-Kamysz, Duda-Kaczyński. Rysunek w wersji do Facebooka
Wiele rysunków satyrycznych, nie tylko Sadurskiego, ma swoją historię, wiąże się z nimi jakaś anegdota. To, że powstaje taki a nie inny pomysł, że rysunek otrzymuje tę, a nie inną formę – dla odbiorców nie jest istotne, ważny jest produkt czyli ostateczny efekt i to, że rysunek się podoba.
Tym razem w Rysunki.pl autor postanowił zdradzić kilka informacji, związanych z kulisami powstania swojego rysunku.
Na początku jest pomysł
Zanim autor siada do narysowania, pomysł rysunku satyrycznego który lada chwila powstanie, jest już gotowy. Dobry pomysł, to połowa sukcesu. Jak postał pomysł tego konkretnego rysunku?
Idea powstała nieco ponad 2,5 tygodnia wcześniej. Dokładniej, 10 lutego (Sadurski notuje sobie te daty). We wschodniej Polsce, w Lublinie. W szpitalu, ale mniejsza o szczegóły. I tym razem powstała nie w głowie Sadurskiego, ale… jego żony. Kilka godzin później, wieczorem, przypomniała sobie o tym pomyśle, opowiedziała i od razu Sadurskiemu pomysł się spodobał. Żeby go nie zapomnieć, został zanotowany i kilkunastoma kreskami naszkicowany długopisem. Można było spokojnie zasnąć.
Jak ten pomysł przedstawić najlepiej? Sadurski miał kilka koncepcji. Jak obok trzech postaci umieścić dwuczłonowe nazwiska? Może w pionie, obok każdej z postaci? Nie, to nie będzie dostatecznie czytelne. Lepiej pod spodem i w dwóch liniach, co dodatkowo podkreśli dwuczłonowość nazwisk, do tego 3 elementy z nazwiskami w jednej linii nie będą za szerokie, będą się ze sobą zlewać. Postacie powinny być blisko siebie.
Kolejność trzech postaci też była ważna. Wiadomo, puenta musi być na końcu, czyli Duda z prawej. Pierwszy Kosiniak czy Kidawa? Stanęło na tym, że kobieta przedzieli obu panów i zostanie narysowana w środku. Wymyślanie tych detali powstawało w głowie Sadurskiego kilka godzin, z przerwami. Wracał do tego w myślach, zastanawiając się jak to narysować, aby wszystko było najbardziej czytelne i zrozumiałe. Aby natychmiast trafiało do umysłu odbiorców.

Ten samy rysunek na okładceTrybuny
Jak powstał rysunek
Rysunek mógł powstać nazajutrz, po 200-kilometrowej podróży samochodem do Warszawy, gdzie Sadurski ma swoją pracownię. Ponieważ koncepcja rysunku była w 100% gotowa, najpierw powstały twarze i postacie Kosiniaka i Kidawy (ci pojawili się w karykaturze Sadurskiego po raz pierwszy). Na etapie obróbki komputerowej został dodany Duda, który był gotowy już wcześniej, bo pojawiał się we wcześniejszych rysunkach. Twarze Kosiniaka i Kidawy powstały szybko. Sadurski nie miał ochoty długo siedzieć nad rysunkiem i każdą twarz robić w kilku wersjach, aby wybrać najlepszą. Zresztą stwierdził, że wyglądają nieźle.
Gdy rysunek był gotowy, Sadurski od razu stwierdził, że jest na tyle dobry, iż powinien trafić nie na drugą stronę Trybuny (tu Sadurski ma stałą rubrykę, w każdym numerze), ale na okładkę. Bo tam dobre rysunki Sadurskiego też są drukowane co jakiś czas.
Ale nie od razu, bo kampania prezydencka jeszcze się nie zaczęła. Trzeba troszkę poczekać. Aby rysunek był w 100% trafiony, powinien trafić do odbiorców w jak najlepszym momencie. Niekoniecznie zaraz po tym, jak powstanie.
Okładka w Trybunie
Dwa tygodnie później nadszedł odpowiedni moment. Kampania wyborcza się rozkręca, w sobotę będą konwenty Kidawy-Błońskiej i Kosiniaka-Kamysza. Wielu Polaków z zainteresowaniem będzie odbierać wszystko, co związane z wyborami. To oznacza, że Trybuna z tym rysunkiem właśnie wtedy powinna być w kioskach. Wtedy trafi w punkt, dotrze do ludzi w najlepszym momencie.
Początkowo nie było wiadomo, czy rysunek trafi okładkę, czy tylko na drugą stronę. O tym decyduje naczelny, Piotr Gadzinowski. Ale GAD i Sadurski to gazetowi wyjadacze, jako autorzy w prasie obecni od dziesiątek lat. Obaj rozumieją zasady, jakimi rządzą się media i prasa. Naczelny zdecydował: rysunek idzie na okładkę. Co było dalej, już wiecie.
Tekst: (c) Rysunki.pl