W maju 2009 r. w miesięczniku Brief oraz w jego serwisie internetowym ukazał się tekst Katarzyny Cieślikowskiej „Reklamowy kontrakt rysownika”. Tekst wyjątkowy, gdyż wcześniej media prawdopodobnie nie podejmowały tematu wykorzystania rysunków znanych rysowników satyrycznych w reklamach. Dowiadujemy się z niego, że…
Andrzej Mleczko narysował dla producenta piwa Strzelec rysunek humorystyczny przedstawiający smoka wawelskiego i rycerza. Rysunek trafił na billboardy i siatki wielkoformatowe w Krakowie i okolicach oraz na uchwyty w autobusach i tramwajach. Kampania trwała przez kilka miesięcy. Wcześniej Mleczko wykonał rysunki humorystyczne na potrzeby promocji wódki Finlandia („FINtastyczny humor Andrzeja Mleczko”) oraz na potrzeby promocji czekolady Alpen Gold.
Gdy trwała wspomniana już kampania Strzelca, w telewizji emitowano
spot reklamowy z rysunkiem
Marka Raczkowskiego, wówczas rysownika Przekroju i Polityki. Był to spot Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Raczkowski stworzył też autorem krótkich komiksów humorystycznych reklamujących ING Bank Ślaski, które ukazały się m.n. w reklamach prasowych. Rysunki jak zwykle były sygnowane podpisem Raczkowskiego. „To jeden z dowodów na to, że dla marketera ważna jest także rozpoznawalność autora kreacji”, napisała autorka tekstu. Rysunki Raczkowskiego wsparły też Fundację Żyjmy Zdrowo i jej akcję „Męskość znaczy zdrowie”.
Coca-Cola w promocji swojej marki Kropla Beskidu, nazwanej „Po kropli do źródła” wykorzystała rysunek innego autora, Edwarda Lutczyna. Stworzył on projekt drzewa genealogicznego, które każdy mógł sobie uzupełnić. Autorka na koniec podsumowuje: „Osobowość rysownika przenoszona jest na promowaną markę, budując wizerunek firmy. Nierzadko rysunki znanych twórców budzą kontrowersje i rozpoczynają debatę społeczną na pewne tematy. Dlatego też współpracująca z rysownikiem marka nie tylko wykorzystuje charakterystyczny dla niego, rozpoznawalny styl, ale także świadomie utożsamia się z pewnymi wyrazistymi cechami osobowości twórcy”.
Obok tekstu opublikowano rozmowę z Barbarą Mroczek z UOKiK. Oprócz Marka Raczkowskiego wymieniła ona Andrzeja Mleczkę oraz Szczepana Sadurskiego, którego rysunek był stałym punktem kolejnych odcinków telewizyjnego magazynu „Konsument”, emitowanego przez TVP2.
Jeśli reklama, to i pieniądze
W lutym 2008 r. Dziennik poświęcił całą kolumnę, publikując „Listę płac polskiej kultury i sztuki”. Wśród kilkudziesięciu pozycji (informacje związane z płacami dziennikarzy i felietonistów, aktorów i osób występujących telewizji, zespołów muzycznych i kompozytorów, fotografów i plastyków, znalazła się jedna informacja związana z zarobkami rysowników satyrycznych, tworzących na potrzeby reklamy. Cytujemy: „50 tys. zł – znany rysownik satyryczny za kampanię reklamową”.
W kolejnych latach wymienieni autorzy, a także m.in. (nie żyjący już) Andrzej Czeczot tworzyli rysunki humorystyczne wykorzystywane w reklamach i akcjach promocyjnych różnych firm. Branża reklamowa coraz chętniej współpracuje z rysownikami satyrycznymi, których kreskę Polacy znają, a przy okazji lubią ich poczucie humoru i sposób postrzegania świata. A ponieważ wszyscy (a przynajmniej wielu) kojarzą znajomą kreskę z nazwiskiem autora i pozytywnie odbierają jego twórczość, rysunki znanych autorów w reklamach zawsze są podpisane. W przeciwieństwie do autorów mało znanych, których rysunki, jeśli pojawiają się w reklamach, to anonimowo.
Tekst: Rysunki.pl
Na ilustracji: rysunki Szczepana Sadurskiego na opakowaniach paluszków Lajkonik, rok 2004